Witam miłośników książek, zwłaszcza tych dla dzieci z czasów słusznie minionego systemu :-)
niedziela, 14 lipca 2013
Stary zielony miś
Ostatnio czytelniczka bloga poprosiła mnie o przypomnienie czytanki z podręcznika w "Szkole i na wakacjach" o Zbychu i jego misiu, a właściwie misiach. Proszę bardzo:
Mam do Ciebie wielką prośbę. W mojej rodzinie krąży anegdotka o mojej ulubionej książeczce o krasnalu Kocimiętce i krowie. Mama musiała mi ją czytać kilka razy dziennie a gdy opuściła fragment, kazałam jej zaczynać od początku. Niestety książeczka zaginęła. Jeżeli przypadkiem na nią natrafisz, proszę opublikuj. Z góry dziękuję i pozdrawiam!
Witaj Roleczko. Niestety nic mi nie mówią opisane przez Ciebie postaci, nie znam tej bajki. Ale jeśli się kiedyś na nią natknę, to opublikuję, nie ma problemu. Pozdrawiam
O rany,to jest czytanka,którą ćwiczyłam z tatą jako zadanie chyba w klasie drugiej,cierpiałam straszliwe katusze gdyż nie mogłam przeczytać słowa "wyliniały"a misia było mi bardzo żal
Dzień dobry. Trafiłam przypadkiem szukając na wieczorną lekturę jakiegoś tekstu Wiery Badalskiej. Świetny blog! Dziękuję za takie cudeńka! Rano pokażę moim dzieciom na dużym monitorze jakie to miałam książki. Moi rodzice niestety pozbawili mnie mojego zbioru z dzieciństwa. Uratowałam jedynie dwie książki trzymając je obłożone w biurku z podręcznikami. Obecnie jedną udało mi się odkupić z likwidowanych zbiorów biblioteki (dziwny zwyczaj te wyprzedaże w bibliotece) a inną otrzymać od przyjaciółki.
Nie przeszłam do sedna wypowiedzi... To opowiadanie wyryło się we mnie na tule trwale, że pozwalam dzieciom trzymać to co kochają mimo,że jest w oczach innych stare i zniszczone a nawet dobite.
O rany...
OdpowiedzUsuńOtwierasz kolejne szufladki mojej pamięci tymi bajkami...
Az MISIĘ :) dziwnie jakoś zrobiło.
Swoją drogą to pewnie był taki miś jak ten Jasia Fasoli, wiekowy, ale wyjątkowy.
Cieszę się Portierze. Mam nadzieję, że jeszcze wiele szufladek Ci się otworzy po moich postach :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ach, jej! :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :-)
UsuńMam do Ciebie wielką prośbę. W mojej rodzinie krąży anegdotka o mojej ulubionej książeczce o krasnalu Kocimiętce i krowie. Mama musiała mi ją czytać kilka razy dziennie a gdy opuściła fragment, kazałam jej zaczynać od początku. Niestety książeczka zaginęła. Jeżeli przypadkiem na nią natrafisz, proszę opublikuj. Z góry dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj Roleczko. Niestety nic mi nie mówią opisane przez Ciebie postaci, nie znam tej bajki. Ale jeśli się kiedyś na nią natknę, to opublikuję, nie ma problemu. Pozdrawiam
UsuńMoże chodzi o "Ważną sprawę Kocimiętki" Marii Łastowieckiej :) Powinnam mieć w domu, mogę podesłać :) Jeszcze raz dziękuję za misia :) Weronika
UsuńO, to świetnie Weroniko. Mogłabyś podesłać skany lub zdjęcia na maila? Wtedy opublikowałabym na blogu :-)
UsuńJuż znalazłam :)Jutro postaram się zeskanować i przesłać. Na jakiego maila?
UsuńMój mail : dagnyd@op.pl
UsuńŚwietnie, czekam na maila. Pozdrawiam serdecznie :-)
Wysłane, mam nadzieję, że dotarło :)
UsuńDotarło, dziękuję :-) Na weekendzie zamieszczę na blogu :-)
UsuńBardzo dziękuję! Nie mogę się doczekać, aż pokażę skany mojej mamie :)! Ależ sprawiliście mi radość :)!!!
UsuńPamiętam misia zielonego :D, ale dopiero dziś zauważyłam, że jest pisany rymem! szok. Aż mi się łezka zakręciła, taka wzruszająca to opowieść... :).
OdpowiedzUsuńPrawda? A mi zawsze było szkoda nowego misia, że został odtrącony ;-)
UsuńO rany,to jest czytanka,którą ćwiczyłam z tatą jako zadanie chyba w klasie drugiej,cierpiałam straszliwe katusze gdyż nie mogłam przeczytać słowa "wyliniały"a misia było mi bardzo żal
OdpowiedzUsuńNo i proszę pamięć dziecka to było słowo wytarty heh
UsuńA mi było też żal tego nowego misia, że poszedł w odstawkę ;-)
UsuńWeszłam na tego bloga, i chciała zapytać o te bajke, a tu już jest, jakaś magia:D bardzo dziekuje za skan.
OdpowiedzUsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńTrafiłam przypadkiem szukając na wieczorną lekturę jakiegoś tekstu Wiery Badalskiej.
Świetny blog! Dziękuję za takie cudeńka! Rano pokażę moim dzieciom na dużym monitorze jakie to miałam książki. Moi rodzice niestety pozbawili mnie mojego zbioru z dzieciństwa. Uratowałam jedynie dwie książki trzymając je obłożone w biurku z podręcznikami.
Obecnie jedną udało mi się odkupić z likwidowanych zbiorów biblioteki (dziwny zwyczaj te wyprzedaże w bibliotece) a inną otrzymać od przyjaciółki.
Nie przeszłam do sedna wypowiedzi...
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie wyryło się we mnie na tule trwale, że pozwalam dzieciom trzymać to co kochają mimo,że jest w oczach innych stare i zniszczone a nawet dobite.