środa, 7 marca 2012

Porwanie Baltazara Gąbki

Dziś chciałabym gorąco zachęcić czytelników bloga do przeczytania książki "Porwanie Baltazara Gąbki". Jest to powieść dla dzieci, młodzieży i dorosłych autorstwa Stanisława Pagaczewskiego. Pamiętam, że wypatrzyłam ją jako dzieciak, gdzieś na półce z książkami u ciotki, zainteresowała mnie, a gdy już zaczęłam czytać - to pochłonęłam ją z wypiekami na twarzy. Jest to taki dziecięcy kryminał lub historia szpiegowska, a sama historia została przedstawiona także w animowanej odcinkowej bajce dla dzieci, prezentowanej w początku lat 90-tych w telewizyjnej Wieczorynce.

Powieść zaczyna się od przedstawienia czytelnikom głównego bohatera - zamieszkującego Jamę w Krakowie Smoka Wawelskiego. Po chwili naszego bohatera odwiedza książę Krak - głowa państwa - i powierza mu ściśle tajną misję - odnalezienia zaginionego profesora Gąbki. Profesor - słynny naukowiec - wybrał się wiele lat temu za granicę, do Krainy Deszczowców, prowadzić badania i obserwacje. Przez długi czas utrzymywał kontakt z krajem, lecz później kontakt się urwał. Dodajmy do tego, że Kraina Deszczowców nie zalicza się do sojuszników Grodu Kraka, więc Profesor mógł znaleźć się w niebezpieczeństwie. Smok, nie namyślając się długo, zdecydował wyruszyć na poszukiwanie. Wczesnym rankiem 29 maja (nie wiadomego roku ;-) Smok oraz dwaj jego towarzysze - doktor Koyot i kucharz Bartolini - wyruszyli samochodem amfibią opatrzonym napisem: "SMOK EXPEDITION".

Poniżej mały fragmencik z pierwszego rozdziału:

"Na tablicy przeczytali napis: "Do granicy państwa 150 milionów kocich kroków". Smok dodał gazu. Samochód pomknął ze wzrastającą szybkością. Żaden z jego pasażerów nie zauważył małego człowieczka w zielonej pelerynie, który skrył się za pniem jednego z drzew. Człowieczek ten spoglądał przez chwilę na oddalający się samochód, następnie zaś usiadł w rowie i wyjąwszy spod peleryny maleńką krótkofalówkę, rozpoczął nadawanie komunikatu: "Uwaga, Zenobia. Mówi X-51. Mówi X-51. Ekspedycja wyruszyła samochodem ze znakiem rejestracyjnym GK 24568. Trzech pasażerów. Przy kierownicy Smok. Co robić? Przechodzę na odbiór."
Po chwili w aparacie zaskrzeczał czyjś głos: "Mówi Zenobia do X-51. Masz jechać za nimi i nie spuszczać ich z oczu".
Mały człowieczek schował aparat pod pelerynę i wyszedł spokojnie na drogę.
- Co za kraj - szepnął do siebie. - Ani kropli deszczu od piętnastu godzin!
Stwierdziwszy, że nikt go nie widzi, wyjął z kieszeni płaszcza gumowy woreczek napełniony wodą i polał sobie głowę wraz z ramionami.
No, już mi trochę lepiej - pomyślał. - A teraz w drogę!"

Książka opatrzona jest przepięknymi kolorowymi rysunkami, które wykonał Alfred Ledwig:

7 komentarzy:

  1. Niesamowite! Mam już przygotowany post o tej książce, czeka w kolejce na umieszczenie:-) Moja ocena tej książeczki jest entuzjastyczna;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie coś co znamy wspólnie Aniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie miłe wspomnienia obudziłaś. Oboje z mężem z sentymentem wspominamy Baltazara i całą resztę. W domowej biblioteczce nadal stoją dwa egzempl. mój i męża. Naszych chłopaków nie udało się zaiteresować tą książką, wolą inne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Olu, mój mąż, który książki nie czytał w dzieciństwie, też jakoś się nie wciągnął, a dla mnie to jeden z hitów, do których lubię co jakiś czas powracać. Każdy ma jakieś swoje preferencje, ale fajnie, że Wasze dzieci w ogóle lubią czytać, bo dziś z tym gorzej niż "za naszych czasó" ;-)))))) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. I film i książka są genialne po prostu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubiłam tą wieczorynkę, nawet zapamiętałam, jaka byłam zła gdy raz mama włączyła odkurzacz akurat gdy ją oglądałam ;-)

      Usuń